Idziuki Dwa

Od Dwóch Kresek, Do Końca Świata…

Pooooo świętach… 28 grudnia, 2010

Filed under: Ogólna — idziuk @ 10:55 am

I padam na twarz.

Ale padam bardzo powoli, bo jak tylko potrząsnę łepetyną mocniej, to pęka na milion części…

Zatoki. A wizyta u lekarza dopiero w czwartek… Jakieś ludowe mądrości macie w zanadrzu? Muszę się zebrać do kupy i chociaż Ibuprom zatoki kupić, bo upstrzę ściany malowniczo resztkami po pękającej głowie…

A Młody… Powoli wszystko mi opada:( Od września 3 antybiotyki, trzy zapalenia ucha, jedno gardła. Pełna diagnostyka w szpitalu i klops… Wizyta u laryngologa w poradni – wszystko w normie. Tydzień później na oddziale laryngologicznym – przewlekły stan zapalny migdałków podniebiennych kwalifikujący do tonsilektomii i przerośnięty trzeci migdał do adenotomii… Tak siały, że na USG węzły chłonne podżuchwowe miały 3,7cm(sic!)…

Po leczeniu spadły do 2cm, ale mniej nie będzie, przez ten stan zapalny…

Czekamy w styczniu na telefon ze szpitala, że zwolniło się miejsce…

Wymiękam powoli. Yś dwa tygodnie już w domu, z dziadkiem, gdy my w pracy…

Wspina się na wyżyny niekomunikatywności, a ja osiągam szczyty braku samokontroli. Mam dość myślenia, planowania, przewidywania, załatwiania, tłumaczenia, właściwego reagowania, bycia tip-top, policjantem na straży własnego porządku.

I wiem, że co daję, wraca do mnie. I w sumie to gówno wraca. W kontekście Ysia.

Bo to fajny chłopak jest, ale jak już pisałam; co dostaje, to zwraca z nawiązką. Zawsze broniłam; że dziecko jest z gruntu dobre, jak są cyrki, to gdzieś rodzice się pogubili, a malec ma gdzieś deficyty, które za wszelką cenę i środkami dostępnymi dla 4,5 latka próbuje niwelować, domaga się zaspokojenia swoich potrzeb…

I tak jest. Ale ja trochę sił straciłam. A nie mam (w moim mniemaniu) zmiennika o podobnych poglądach, który przez jakiś czas pociągnąłby ten majdan wychowawczy za mnie. I bolą mnie wątpliwości jakie mnie dopadają. Nie wierzę, że moje dziecko jest wredne, złośliwe, działające na moją szkodę z premedytacją, ale łapię się na takich irracjonalnych myślach. I gniecie mnie to, że „sama sobie zrobiiiiła”…

Postanowienia noworoczne? Więcej melisy i kopa w dupę proszę.

Chociaż fotki sobie czasem wesołe robimy… I fryz przedświątecznie podkosiłam.

Krzyś przymierza moje ciuchy;-) To był sweterek…

No i życzenia świąteczne w Wigilię od dziecka dostałam…

„Żeby nie było u ciebie w pracy zwolnień, żeby ci dzieci nie chorowały i żebyś pracę miała”

Taaa;-)

 

Że niby zdjęcia nieaktualne??? 2 grudnia, 2010

Filed under: Bez kategorii — idziuk @ 8:02 am

Pffff…

Trochę mi dziecię przysypało…

Potem się odkopało

I do przedszkola pobieżyło

A matce rekonwalescentce, pół świata przysłoniło. Nie narzekam. Jest i tak jaśniej niż latem…

Ulica w górę

Ulica w dół

Matko, byle do pionu się postawić i Młodemu kombinezon narciarski kupić, bo to obłęd jest, ubieranie, sztukowanie, kombinowanie. Dobrze, że coś mnie tknęło i na początku listopada śniegowce kupiłam…

Z racji mojego wyautowania totalnego, przez ostatni tydzień Yś chodził do przedszkola z Tatą. W ramach rozkulania się i nie zakopywania się w piernatach, dzisiaj poszłam ja. No może jeszcze dlatego, że Mauż wrócił wieczora wczorajszego lekko skostniały po meczu Kolejorza z Juve i nie przejawiał oznak zainteresowania odprowadzeniem dziecka o 7 rano, dnia następnego…

Nowy patent; zanim młody wstanie wieszamy jego ciuchy na grzejniku w łazience i tam się ubieramy, prosto w ciepłe ciuchy.

Młody stoi chwiejnie nad sedesem, starając się trafic gdzie trzeba, ale jego umysł chyba jeszcze śpi. Albo nie śpi, ale błądzi gdzieś w okolicach majaków sennych:

„Jak wychodziłem z domu, to byłem policjantem, więc pomyślałem sobie, że będzie parada. No i powiedziałem do wszystkich przebierańców, żeby się przebrali. To była Parada Świętego Ogródka! Tam same rośliny były!”